Pellet z Lasów Państwowych miał zrobić rewolucję na rynku i wpłynąć na obniżkę cen pelletu w kraju.
Rewolucji jednak nie będzie, gdyż okazało się, że nikomu w Polsce nie opłaca się wyprodukować pelletu na warunkach jakie w przetargu określiły Lasy Państwowe.
Pod koniec sierpnia Ministerstwo Klimatu i Środowiska wystosowało polecenie do leśników, aby “niezwłocznie podjąć działania celem uruchomienia na potrzeby sezonu grzewczego 2022/2023 oraz w dalszej perspektywie samodzielnej sprzedaży detalicznej pelletu”.
20 września Lasy Państwowe ogłosiły przetarg na usługę wytworzenia certyfikowanego pelletu drzewnego klasy A1 (lub równoważnej normy) z udostępnionego przez Lasy Państwowe surowca drzewnego.
Cel tego działania był taki, aby zwiększyć ilość pelletu na polskim rynku, a tym samym obniżyć jego ceny.
Plan jednak spalił na panewce, bo pomimo tego, że cena za wyprodukowanie jednej tony wcale taka niska nie była (2300 zł netto) to do przetargu zupełnie nikt nie stanął.
Przetarg powtórzono, a termin składania ofert wyznaczono na 15 listopada.
Nawet jeśli do przetargu zgłoszą się tym razem jacyś wykonawcy, rewolucji ani w ilości, ani w cenach pelletu na rynku nie będzie.
Jeśli bowiem samo wytworzenie pelletu, nie uwzględniające kosztu surowca będzie kosztować 2300 zł netto za tonę, do po doliczeniu samego kosztów transportu, opakowań i podatku VAT otrzymamy cenę brutto około 3000zł/tonę i to bez absolutnie żadnej marży sprzedawcy!
To najlepszy dowód na to, że obecne ceny pelletu nie są żadną spekulacją cenową, tylko odzwierciedleniem rzeczywistego kosztu surowca, produkcji, pakowania i transportu.
Gdyby było inaczej, do przetargu ogłoszonego przez Lasy Państwowe ustawiłaby się długa kolejka chętnych producentów, którzy nie musieliby się martwić ani o surowiec (ten dostarczają Lasy Państwowe), ani o zbyt towaru w cenie, która nie odbiega wcale znacznie od obecnych cen hurtowych pelletu.
Chętnych jednak zabrakło, co pokazuje dobitnie jak wysokie są obecnie koszty produkcji pelletu drzewnego.
